Niestety nie jest to jeden z tych fajnych, bynajmniej wdg mnie.
Nie miałam weny ;c i jeszcze krótki jakiś x . X
Dorzucam art Malfoy'a, ale chyba tylko anime mi dobrze wychodzą...;c
Komentujcie jak wam się podoba i art i rozdział.
Dziękuję za miłe komentarze. Wspierają mnie i dodają otuchy.
~Alice Malfoy
Rozdział IX: Sposób.
Miałem mnóstwo wolnego czasu, który spędziłem na
bezsensownych rozmyślaniach.
Przez parę dni nie
chodziłem na zajęcia, jednak to nie mogło trwać tak w nieskończoność.
Po prostu trzeba
unikać tej małej wiedźmy i będzie po kłopocie…tak mi się zdaje. Następnego
ranka zwlokłem się z łóżka i szurając nogami udałem się do łazienki.
Nalałem do wanny tyle
wody, że gdy do niej wszedłem wylewała się na boki.
Zanurzyłem się w całości. Liczyłem, że się utopię, ale
organizm po dwóch minutach zmusił mnie do wyjścia na powierzchnię.
Byłem taki bezradny. Nienawidziłem tego uczucia.
Po dwudziestu minutach wyszedłem z zaparowanej łazienki.
Jako, że miałem jeszcze trochę czasu do śniadania i zajęć
postanowiłem się przejść. Wyszedłem na błonie napawając się prawdopodobnie
ostatnimi promieniami słońca.
Nie myślałem, dokąd
idę, nogi same mnie niosły.
Znalazłem się nad
jeziorkiem, więc usiadłem pod jednym z drzew i przyglądałem się gładkiej tafli
wody. Nie minęło dziesięć minut a usłyszałem czyjeś głosy.
Odruchowo przesunąłem się tak by gruby pień całkowicie mnie
zakrył.
Wyjrzałem zza niego ciekaw, kto spaceruje o tak wczesnej
porze.
To byli Weasley i Granger.
Trzymali się za ręce.
On się śmiał, ale ona…nie wiem może żeby się pocieszyć
wmawiam sobie, że nie jest z nim szczęśliwa. W każdym bądź razie tak to wygląda,
ale gdyby nie była z nim szczęśliwa to by go zostawiła. Widocznie się mylę.
Zrobiło mi się przykro.
Poczułem ostre kłucie
w miejscu, w którym powinienem mieć serce.
Odczekałem chwilę i wróciłem do zamku.
Chyba się pomyliłem, co do niego. Pewnie ją kocha i nie
zrobiłby jej krzywdy… to go rzecz jasna wyklucza z mojej listy podejrzanych. On
nie mógł jej zaczarować, nie… to na pewno nie był on.
~ ~ ~
Wszyscy mamy gorsze chwile. Niestety moje całe życie składa
się tylko z takich chwil.
Na numerologii byłem
praktycznie nieobecny.
Probowałem zapomnieć o otaczającym mnie świecie i przede
wszystkim ludziach, ale jak na złość rudy przystawiał się do Granger siedząc
ławkę przede mną! Irytuje mnie to.
Dlaczego my mamy w ogóle razem lekcje? Jest to chyba
pierwszy rok, w którym 80 % zajęć mamy z innym domem, głównie z Gryfonami.
Trudno mi było na to patrzeć. Lekcje zleciały szybko, jednak
nie dość dla mnie.
Po kolacji szedłem powoli w kierunku lochów.
Czułem się jak
zombie, tak jakby ktoś zabrał mi coś… część mnie.
-Draco!- usłyszałem krzyk, ale nie miałem ochoty się
odwracać. Tamta osoba, niezależnie, kto to był widocznie zrozumiała, bo już
więcej nikt mnie nie wołał.
Wszedłem do pokoju. Nikogo nie było. Usiadłem na parapecie i
wyjąłem z kieszeni nóż, który zwinąłem z kuchni. Spojrzałem na swoją skórę
lśniącą w świetle księżyca wlewającego się do pokoju. Przyłożyłem ostrze do
skóry. Zamknąłem oczy i pociągnąłem nóż.
Spojrzałem na swoją
rękę. Ze sporej rany lała się krew.
Nie czułem bólu. Jedynie przypływ adrenaliny. Zrobiłem
jeszcze parę głębszych nacięć.
W jednym trafiłem na
jakąś mniejszą żyłę, bo krwawienie było obfitsze.
Machnąłem różdżką by
posprzątać ślady. Potem położyłem się do łóżka.
Rano moją rękę zdobiły czerwone opuchnięte blizny z
zakrzepłą krwią.
Żałowałem poniekąd,
że nie udało mi się zabić, ale ma to też swoje plusy.
Nie chciałbym umrzeć
przed weekendem.
Po pierwszych trzech nudnych lekcjach chciałem udać się na
przerwę, gdy ktoś pociągnął mnie za rękę.
Odwróciłem się.
- Wołałam cię wczoraj po kolacji, ale chyba nie usłyszałeś –
tak, to była Granger.
Wyrwałem jej się.
- Draco chciałam porozmawiać o tym, co zaszło ostatnio…-
kontynuowała.
- Nic nie zaszło! – zaprotestowałem.
- No masz racje nic nie zaszło…ale… Ej co ci się stało w
rękę?
-Nic. Nie chce o tym rozmawiać. Zapomnij o całej sprawie.-
schowałem rękę za plecami. Odwróciłem się i powolnym krokiem zombiaka
kierowałem się ku lochom.
- Draco?- w jej głosie słychać było troskę i smutek.
Spojrzałem na nią przez ramię.
- Pomyślałam, że ty będziesz wiedział… chłopak w przebraniu
śmierci na balu… Spytasz go czy chciałby się spotkać?
- Jasne. Powiem mu żeby do ciebie napisał.- odpowiedziałem
po czym wróciłem do siebie.
Mógłbym przysiąc, że jeszcze zanim odszedłem po jej rumianym
policzku spłynęła jedna, maleńka łza.
~ ~ ~
Wieczór znów spędziłem przy oknie. Nie mogłem spać. Przed
oczami wciąż miałem Granger po naszej „rozmowie”. Czułem wstręt do samego
siebie, za to, że zadaję jej ból.
Spojrzałem na swoje odbicie, które przypominało człowieka
palącego na stosie.
Ból był mi dobrze
znany. Był nieodłączną częścią mnie samego.
Tamtego wieczoru znów zacząłem odprawiać swój „rytuał”, mimo
iż wiedziałem, że będę za to wszystko smażyć się w piekle.
CO MA SIĘ POKAZAĆ W NST ARCIE??? KOMENTUJCIE ! ;*
Kurde no jak pieknie rysujesz *.* rozdzial nie jest zly ale ja chce juz wiedziec co to za postac ;p blizniakow narysuj ;3
OdpowiedzUsuń~Roni
Co to za postać dowiecie się za pare rozdziałów. Licze że nst rozdz. będzie lepszy ;/ obym miała wenę. Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie ;3
UsuńArt wyszedl ci wspanialy.! *.* W nastepnym pocalunek Draco i Hermiony.? ;d A co do rozdzialu..byl..inny , nawet dziwny.. Bardzo zdziwilo mnie zachowanie Draco...Nawet smutno mi sie zrobilo :c Oby wszystko sie ulozylo i zeby sie wzial,w garsc , a nie zachowuje sie jak debil.! xd I to ciecie sie..naprawde..szok.! Szkoda , ze krotki strasznie ten rozdzial.. Weny zycze i pisz szybko nastepny i wstawiaj.! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Patrycja :3
Art boski , rozdział też! Cóż nic dodać i nic ująć!
OdpowiedzUsuńPs. Zaapraszam na nn http://dorcasihuncwoci.blogspot.com/2013/11/rozdzia-7.html
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe komentarze ;) no to w nst arcie sprobuję stworzyc bliżniaków i nasze dramione :3 Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuń