wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 8

Hej ! ;)  Jest juz 8 rozdział !
Wstawiam arta, rysowałam na polskim i histori...
wybaczcie mi estetykę rysunku...nst będzie lepszy..
oczywiście art dedykuje Roni ;*
Piszcie czy sie podoba :D
~Alice Malfoy





Rozdział VIII: Pojedynek.

Po lekcji OPCM udałem się na piętnasto-minutową przerwę. Mamy początek listopada.
 Liście zdążyły już opaść z drzew. Bijąca wierzba zrzuciła swoje wcześniej.
 Czasami wydaje mi się, że ona jakoś myśli, no, bo przyznać trzeba, że dość kumata z niej „roślinka”. 
Stałem na mostku łączącym wieże i przyglądałem się naturze.
Jesień to naprawdę piękna pora roku. Te kolory i zapach suszonych liści…ahh coś cudownego. 
Zaraz… co ja do cholery wygaduje?! Przecież nie obchodzi mnie pogoda.
Nie obchodzi mnie nic, a w szczególności ta szlama. I znowu zaczynam.
Ostatnio coraz częściej o niej myślę. Czuję się taki… rozdarty. Jakby część mnie pozostała starym Malfoy’em, ale część się zmieniła. Najgorsze jest to, że ta „dobra” strona dominuje i chcąc nie chcąc lgnę do niej, bo nie jest mi obojętna.
 Kłócę się z samym sobą, co jest dobre a co słuszne.
 Chciałbym umrzeć. Tak po prostu. ”Hej ty, tak ty- grubas w pasiastym niebieskim szaliku… 
Wyświadcz mi przysługę i rzuć na mnie Avadę…” myślę patrząc na Krukona, który pośpiesznie goni na lekcję. Nic mi się nie chcę. Nie widzę sensu w tej szkole ani w tych ludziach. Są mi właściwie obojętni.
Zmuszony przerwać swoje nietypowe rozmyślania poszedłem na lekcje.
Nie były jakieś nadzwyczajne.
 Nuda i norma mówiąc krótko.
Podczas obiadu nie zwracałem uwagi na uczniów.
 Postanowiłem w całości skupić się na posiłku. Co jak co, ale jedzenie jest świetne.
 Te skrzaty naprawdę mają talent.
Ku mojemu zdziwieniu nagle na moich kolanach wylądowała kartka.

„Pora wyrównać rachunki. Pojedynek dzisiaj o szóstej w pokoju życzeń.
Powodzenia.
                H.P”

Nie miałem najmniejszych wątpliwości, co do tego, co mam zrobić.
Z niecierpliwością wyczekiwałem ustalonej przez Gryfona godziny.
 Chciałem mu się odpłacić. Szczerze go nienawidzę i to się nie zmieni.
Za dziesięć szósta wyszedłem z pokoju wspólnego Ślizgonów. Emocje rozpierały mnie od środka. Wszedłem do Sali. Potter już tam czekał.
Nie chcieliśmy przedłużać.
Czas wreszcie to skończyć.
DRĘTWOTA! EXPELIARMUS! CRUCIO!
Zaklęcia latały na wszystkie strony.
- Sectumsempra!- krzyknął przeciwnik w moją stronę.
Udało mi się uchylić tak by zaklęcie trafiło w ścianę.
 Zrobiłem dwa kroki w tył i znalazłem się na korytarzu. Nie musiałem długo czekać na Pottera. 
Wybiegł z Pokoju Życzeń rzucając zaklęcia na prawo i lewo.
Odpłaciłem mu się Cruciatusem. Padł na ziemię skutecznie ominąwszy mój czar, po czym pobiegł przez korytarz. Akcja przeniosła się na schody.
 Unikanie zaklęć na ruchomych schodach nie jest takie proste. Potter trafił mnie Dretwotą, ale szybko zdjął czar.
 Nie cieszyła go taka wygrana, chciał czegoś więcej. Chciał mojego bólu.
 Nie zdążył rzucić zaklęcia niewybaczalnego gdyż podciąłem mu nogi.
Wstał i uderzył mnie w nos, z którego pociekła strużka krwi. Ja natomiast wypaliłem mu fragment skóry na przedramieniu. Oboje zamachnęliśmy się różdżkami, kiedy coś nagle się zmieniło…
 Nie staliśmy na schodach. Czyżbyście deportowali się do Wielkiej Sali?
 Pech chciał, że uczniowie dopiero zaczynali zajadać kolację.
Wszyscy byli świadkami naszego pojedynku.
Wtedy podbiegła do mnie Granger. Spojrzała na mnie pełnymi łez oczami.
Przytuliłem ją.
 Odwróciliśmy się przodem do drzwi do Sali.
- Avada Kedavra!- rozniosło się echem po pomieszczeniu.
Potter wpatrywał się w nas wielkimi z przerażenia oczami.
To nie mnie trafił. Trafił ją. Dziewczyna upadła na ziemię, blada i sina.
Nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Moje kończyny odmówiły mi posłuszeństwa a umysł nie reagował na żadne bodźce. Zamrugałem. Podniosłem wzrok na zabójcę Gryfonki. Uniosłem różdżkę.
- Sectumsempra!
Upadłem. Nie wymówiłem zaklęcia. Patrzyłem na tłum uczniów. Na Weasley’a stojącego obok Pottera. Byłem pewny, że to on mi to zrobił, by ochronić przyjaciela.
Czułem jak powoli umieram, a ostrze niewidzialnego noża tnie moją skórę pozostawiając głębokie rany, z których wypływało mnóstwo krwi.
Wtedy pojęcie zemsta czy nienawiść nie miały żadnego znaczenia. Nie żałowałem siebie, lecz brunetki leżącej tuż obok mnie.
 Zamknąłem oczy.
 Nic nie widziałem.
 Pustka.
 Z oddali słychać było cichą muzyką Fatalnych Jędz, co mnie trochę zdziwiło, no, bo nawet, jeśli trafiłem do piekła…grają tu Fatalne Jędze?!
Zgubiłem się we własnym ciele.
 Uporczywie szukałem moich narządów zmysłu. Gdy wreszcie znalazłem wszystko i ustawiłem na właściwe miejsce otworzyłem powoli oczy.
Spojrzałem na stary sufit. Usiadłem na łóżku. Crabb puszczał właśnie najnowszy kawałek Fatalnych Jędz. Spojrzałem na niego wielkimi oczami.
- Ee siema Malfoy, coś długo spałeś, ale nie dziwię ci sie po wczorajszej imprezie. Zabawa była przednia! A te dekoracje? Wszędzie latające dynie i duchy…- zachwycał się.
- Taa, mamy…sobotę?- upewniłem się.
- No tak.. Dochodzi dwunasta… Lepiej idź coś zjedz jakiś blady jesteś.
- Ee okej..to cześć…- i wybiegłem z pokoju.
 W tempie ekspresowym ubrałem się, włosy zostawiłem w lekkim nieładzie.


~ ~ ~

Szedłem w kierunku Wielkiej Sali. Jedząc późne śniadanie, powoli odróżniałem sen od rzeczywistości. Uniosłem głowę by spojrzeć na Gryfonkę. Nasze spojrzenia się spotkały. Spuściłem wzrok zażenowany i zawstydzony. Już na nią nie spojrzałem.
Na tym się nie skończyło. Wyszedłem z Sali w mniej więcej tej samej chwili, co ona.
 Szliśmy przez korytarz, kiedy ona się potknęła. Podbiegłem do niej i złapałem w ostatniej chwili… Musieliśmy idiotycznie wyglądać w tej pozie, jakbyśmy tańczyli tango…
I wtedy przybliżyłem swoją twarz do niej. Nie protestowała. Uśmiechnęła się niepewnie i gdy nasze twarze dzieliły centymetry zamknąłem oczy.
Odsunąwszy się pomogłem jej wstać.
- Dzię..dziękuję…ehm…Draco?- nie wyglądała jakby poczuła ulgę, wręcz była zawiedziona moją postawą.
- Na razie.- odpowiedziałem głosem wypranym z emocji.
- Draco! Poczekaj!- krzyczała za mną. Mimo iż chciałem, oj bardzo chciałem tam wrócić zignorowałem ją.

Nie poszedłem na zajęcia. Wróciłem do łózka. Postanowiłem załamać się psychicznie…iii przespać resztę dnia.



Pozdrawiam czytelników ;*


6 komentarzy:

  1. Ooo dziekuje za art ;* a caly rozdzial boski normalnie ahh <3 czekam na nastepny ;3
    ~Roni

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze : Hej , jestem nowa , wlasnie poznalam twoj blog I musze przyznac , ze jest swietny.! ^^ Musialas akurat w takim momencie przerwac.? ;c Pisz szybko I dlugo ;3

    Pozdrawiam , Patrycja :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heej no niestety wena sie skończyła :c A cp do nst artu na co bądź kogo macie ochotę?

      Usuń
  3. Hejka art bosski!
    Rozdzialik też! Bardzo mi sie podoba! Oby tak dalej!
    Pozdrawiam!
    Paulla K
    Ps. Może na nastęnym arcie draco?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ok spróbuję narysować Dracona ^^ cieszę się że ci się podoba :D

      Usuń