Co słychać wizardy?
Dodaję nowy rozdział :)
Nst za 2 tygodnie :D
Przyjemnego czytanka.
~Alice Malfoy
Rozdział XVI: Nieporozumienia.
Wreszcie
wszystko zaczęło się jakoś układać. Odkąd Granger wróciła czuję się lepiej,
głównie psychicznie. Nie wiem, może ta dziewczyna działa jakoś specyficznie na
mój mózg...
- Ubieraj się
Malfoy, idziemy na imprezę do Hogesmeade!- Blaise skutecznie wyrwał mnie z
zamyślenia.
- Jaka znowu
impreza? – sam nie wiedziałem o co mu chodzi.
- No jakaś
przedświąteczna, musimy iść, przecież nie będziesz tu gnił- powiedział.
- Idź sam.
Albo nie, zaproś tą rudą z rocznika niżej. Wiem, że ci się podoba- puściłem do
Zabiniego perskie oko, na co on się naburmuszył i wyszedł trzaskając drzwiami.
Zszedłem na
kolację w dość dobrym humorze.
Szybko łykałem jajecznicę, rzecz jasna po to, by
jak najwcześniej się z nią zobaczyć.
Nie uszło to oczywiście uwadze Blaisa.
- Co się tak
śpieszysz?- rzucił nadal obrażony.
- Mam ochotę
jeszcze polatać, zanim Snape wyjdzie na dyżur…- od kiedy to tak źle kłamię?!
- Jasne…-
odparł Zab.
Nie miałem
czasu ani ochoty na zabawę w „Co gryzie Blaisa?”.
Odszedłem od stołu powolnym
krokiem, jednak za drzwiami Wielkiej Sali puściłem się biegiem na to dawno nie
oglądane przeze mnie piętro z Grubą Damą w ramie.
-No cześć-
przywitałem się, oparty nonszalancko o ścianę.
- Oh Draco!
Co ty tu robisz?- na jej twarzy malował się pełen zdziwienia uśmiech.
- Pomyślałem,
że dotrzymam ci dzisiaj towarzystwa. Masz już jakieś plany?- spytałem szczerząc
zęby.
- Właściwie
to chciałam iść na most, ten łączący wieże… jest tam bardzo przyjemnie, a i
gwiazdy dobrze widać- przyznała w zamyśleniu.- Ale teraz idę na kolację, ty już
po?
- Tak, już
jadłem. Czy nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli pójdę z tobą?- spytałem
szczerze.
- Jasne, że nie. To widzimy się na moście o
ósmej?- Hermiona uśmiechnęła się zerkając na drzwi do Wielkiej Sali.
- Więc jesteśmy
umówieni.- odparłem, po czym oddaliłem się do lochów.
Po cichu
wyszedłem z dormitorium, jakoś w pół do ósmej. Przebrałem się i starannie
uczesałem włosy. Bardzo wyczekiwałem takiej chwili.
- To jednak
idziesz Drac?- spytał Zab w towarzystwie Pansy i Sary.
- No wiecie,
ja…
- To gdzie
się wybierasz?- naciskała Pansy.
- Właściwie…
to nigdzie. Czekałem na was. Idziemy?- z krzywym uśmiechem wziąłem Sarę pod
ramię i parami poszliśmy w kierunku wioski.
Czy impreza
była udana? Owszem, ale nie dla mnie. Wolałem być z Hermioną.
Bałem się jednak
przyznać, że to z nią się umówiłem.
Wiem przecież jak Ślizgoni są nastawieni do
Gryfonów, a zwłaszcza szlam…
Siedziałem w
kącie knajpy popijając ognistą whisky.
- No chodź Draco,
tylko jeden taniec – Pansy już od ponad godziny namawiała mnie na ten cholerny
taniec.
- Niech ci
będzie- z miną rozkapryszonego dziecka odstawiłem szklankę z whisky i ruszyłem
na parkiet.
Pech chciał,
że piosenka momentalnie zmieniła się w wolną.
Przez trzy minuty chwiałem się na
boki z wtuloną we mnie Ślizgonką.
Tak bardzo chciałbym, aby na jej miejscu była
Granger…
Ku mojemu
zdziwieniu ten męczeński taniec szybko się skończył, dopiłem whisky i
poprosiłem Zabiniego, aby namówił dziewczyny na powrót.
Pansy
chciała jeszcze zostać, jednak ostatecznie wróciła z nami, wtulona w moją rękę opowiadała
jakieś historie, których wcale nie słuchałem.
Gdy weszliśmy do zamku Blaise i
Sara od razu poszli do dormitoriów, Pansy jednak była uparta.
- Oj chodź
Draco, będzie fajnie! Tylko jedna rundka po zamku.- prosiła.
- Wiesz może
innym razem, muszę coś sprawdzić idź do salonu…- wybełkotałem w zamyśleniu po
czym pobiegłem na most.
-Mogłeś
chociaż nie udawać…- wyznała w ciszy Hermiona stojąc plecami do mnie.
- Widziałaś?-
zdziwiłem się i nieco zaniepokoiłem.
- Tak.
Wyobraź sobie, że widziałam jak wracałeś z Pansy przy boku!- dopiero teraz
odwróciła się odsłoniwszy twarz.
Podszedłem
do niej, chciałem ją przeprosić, przytulić, ale mnie odepchnęła.
- Zawsze będziesz
tym podłym kłamcą, którym zawsze byłeś Malfoy!- po jej policzku spłynęła jedna łza.
Pobiegła w
kierunku schodów. Byłem na siebie wściekły jeszcze bardziej niż na Blaisa.
Pobiegłem za
nią. Na korytarzu przed Wielką Salą złapałem ją za rękę i zatrzymałem.
- Daj mi
wyjaśnić. To przez Blaisa, już miałem iść do ciebie kiedy on…
Nagle
podbiegł do nas Weasley.
- Hermiona!
Chciałem się pożegnać, jutro z rana wyjeżdżamy z Harrym do moich rodziców na
święta.- rudzielec udawał, że mnie tam w ogóle nie ma.
- Wiesz
rozmawiamy właśnie z Malfoyem… - wyjaśniła dziewczyna.
- Więc chcę się
pożegnać- zignorował ją Ron, po czym objął i na moich oczach pocałował.
Spojrzałem
na nią gniewnie i ruszyłem w kierunku lochów.
Granger
odepchnęła Weasleya i podbiegła do mnie.
-Draco!
- A co to
było twoim zdaniem?! – wykrzyczałem.
- Ja…
- Przestań.
Idź do niego. Aż życzę wam szczęścia!- wydarłem się z ironią i odszedłem do
salonu Ślizgonów.
Trzasnąłem
drzwiami pokoju jak jakiś małolat.
- Ej, szanuj
meble. Co ci?- spytał z troską Zab.
- Wiesz co
mi ?! TO, że przez tą twoją cholerną imprezę spieprzyłem idealną okazję, a ona
mnie nienawidzi!-odkrzyknąłem.
-
Kto?-zbiłem go z pantałyku.
- Nieważne...-
burknąłem szykując się do spania.
Jak to jest,
że gdy jest już dobrze, nagle wszystko po kolei zaczyna się psuć?